„Już Opinogóra wstaje z przeszłości i za gardło chwyta, dusi!” – rodzinne miasto Zygmunta Krasińskiego/ “Opinogóra already rises from the past and grabs by the throat and suffocates!” – Zygmunt Krasiński's hometown



Zygmunt Krasiński urodził się w Paryżu, jednak to w Opinogórze spędził pokaźną część swojego życia. Jego ojciec – generał Wincenty Krasiński nabył miejscowy majątek w roku 1811. W latach 1822-1829 Zygmunt przyjeżdżał do rodzinnej posiadłości w każde letnie wakacje. Jego przywiązanie do tego miejsca było szczególnie silne, ponieważ tu pochowana została jego, zmarła na gruźlicę, matka. Jej krypta i przepiękny pomnik dłuta Luigiego Pampaloniego znajdują się w opinogórskiej kaplicy (obecnie kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny). To tu Zygmunt przesiadywał godzinami, zwierzał się ze swych młodzieńczych uniesień, marzył o podróżach, o byciu poetą…

Zygmunt Krasiński was born in Paris, but he spent a considerable part of his life in Opinogóra - a village in east-central of Poland, not far from Warsaw. His father - General Wincenty Krasiński acquired the local estate in 1811. Zygmunt was visiting his family house on every summer vacation between 1822 and 1829. His attachment to this place was particularly strong, because it was the resting place of his mother, who died of tuberculosis. The crypt together with beautiful monument by Luigi Pampaloni are located in a nearby chapel (now Church of the Assumption of the Virgin Mary). Zygmunt used to sitting here for hours, confiding of his youthful exaltation and dreaming about traveling, about being a poet...

L. Pampaloni, Umierająca matka żegna syna 

Hrabia Zygmunt był dość ekstremalną wersją romantyka. Jego sposób postrzegania rzeczywistości najtrafniej podsumowuje tytuł eseju Marii Janion „Marzący jest tam, gdzie go nie ma, a nie ma go tu gdzie jest”. Zygmunt nieustannie marzył o tym, by być gdzie indziej niż aktualnie przebywał.

 Podróżując po Europie z nostalgią wspominał beztroskie dzieciństwo i wczesną młodość spędzoną w Opinogórze. „Polska ze swoimi piaskami pod bardziej wabiącymi stawiała mi się farbami niż góry szwajcarskie, i za Jezioro Genewskie nie odstąpiłbym wspomnienia o stawie opinogórskim.”­- żalił się do ojca. Każdy nowy krajobraz krył w sobie podobieństwo do opinogórskich pagórków i lasów. Gdy patrzył na Bazylikę Świętego Piotra przed oczyma stawał mu opinogórski kościółek, widok Mont Blanc przywodził mu na myśl ciechanowskie wieże a okolice jeziora Leman kryły podobieństwo do lasów i piasków Mazowsza. 

Zygmunt Krasiński, heliograwiura, 1834

Count Zygmunt was a quite extreme version of the romantic poet. His way of perceiving reality is best summarized by the title of Maria Janion's essay “The dreamer is where he is not, and he is not where he is”. Zygmunt constantly dreamed about being somewhere else than he was currently staying.
                                           
While traveling around Europe, he was recalling the carefree childhood and early youth spent in Opinogóra with nostalgia. “Poland with its sands presented itself to me in more beautiful tint than the Swiss mountains and for Lake Geneva I would not give up the memories of the pond of Opinogóra” - he wrote to his father. He was able to see a resemblance to the hills and forests of Opinogóra in each new landscape. When he was looking at St. Peter's Basilica, a little church from Opinogóra stood in front of his eyes;  the sight of Mont Blanc brought to his mind the Ciechanów towers and Leman Lake area looked exactly like Mazovian sands and forests.











 Sytuacja uległa zmianie, gdy w końcu powrócił na dłużej w rodzinne strony. Gdy osiedlił
się w rodzinnym majątku nieustannie wspominał i tęsknił do miejsc, w których przebywał podczas podróży. Tym razem znajome Opinogórskie okolice zaczęły mu przywoływać na myśl krajobrazy i momenty z odbytych podróży – płaszczyzna widoczna z okna zaczęła wyglądać jak równiny włoskiej Kampanii a rodzinna kaplica przypominała kościół widziany w Nicei.

A Zygmunt, dosłownie (ciągle skarżył się na zły stan zdrowia) i w przenośni, umierał z nudów: „Jutro wracam do Opinogóry, pojutrze tam będę, a gdy tam przybędę, znów mnie głucha ogarnie nuda, żrącą, gwałtowna pokrewna rozpaczy.” – pisał do Delfiny. „Żyję tak, jak żyją bydlęta zmęczone – zabijany, zarzynany tym, że nie kryję, żem zabijany.” - skarżył się do Jerzego Lubomirskiego.

The situation changed when he finally returned to his homeland. When he settled in his family estate, he constantly remembered and longed for the places where he was staying during his journey. This time, the familiar Opinogóra area began to remind him of landscapes and moments from travels – the plain visible from the window began to look like the plains of the Italian Campania and the family chapel began to resemble the church seen in Nice.

And Zygmunt was dying of boredom – literally (he constantly complained about poor health) as well as figuratively: “Tomorrow I am going back to Opinogóra, the day after tomorrow I will be there, when I come there, the boredom will overwhelm me again, the violent one, devouring, related to despair” – he wrote to Delfina. “I live the way the tired cattle live – I am being killed, I am being slaughtered by the fact that I do not hide that I am being killed” – he complained to Jerzy Lubomirski.




Tak ponury nastrój był między innymi rezultatem podporządkowania się woli ojca w sprawie małżeństwa z Elizą Branicką, o której Zygmunt napisze: „Żadna na świecie kobieta tak olbrzymiej obojętności w nikim nie widziała, jak ona we mnie”. Ślub odbył się w 1843 w Dreźnie a wkrótce po nim młoda para przybyła do Opinogóry. Małżeństwo, samo w sobie, zupełnie nie mieściło się w światopoglądzie romantycznego poety, dodatkowo Zygmunt był zaangażowany uczuciowo w romans z Delfiną Potocką. Opinogóra stała się dla niego symbolem życiowej klęski i całkowitej rezygnacji z siebie.

Such a gloomy mood was a result of submission to the will of the father regarding the marriage with Eliza Branicka, of whom Zygmunt will write: “No woman in the world had such a huge indifference in anyone, as she has in me”. The wedding took place in 1843 in DresdenMarriage, itself did not fit into the worldview of the romantic poet. In addition, Zygmunt was emotionally involved in the affair with Delfina Potocka. Opinogóra became for him a symbol of life's defeat and total giving up on himself.


Pałac stał się dla niego więzieniem. Spędzanie czasu z żoną porównywał do wrażeń odczuwanych na sali tortur. Jedyną ulgą była ucieczka na łono natury:
„Zawsze z rana do 1-szej lub 2-ej siedzę u siebie i piszę. Mam dwa pokoje w drugim domu, a ona mieszka w tym gotyckim zameczku, o którym Ci wspominałem, (…). Potem jeżdżę na polowanie, a na polowaniu siadam gdzie w zbożu lub w krzakach i z torby Twoje te dwa listy wyciągam i odczytuję. Odczytuję raz w dzień. Strzelec tymczasem za kuropatwami łazi, znajdzie, to dobrze, wtedy wstaję i strzelam, potem znów gdzie siadam i tęsknię, aż słońce zajdzie, wtedy do bryczki siadam i nazad przyjechawszy, każę sobie kawał mięsa przynieść i jem. Ta panna pije herbatę, potem nudzę się jeszcze z godzinę, czasem gadam des lieux communs, najczęściej milczę i słucham, a nic nie słyszę, potem skarżę się na znużenie lub nerwy, lub ból głowy i pożegnywam, to najlepsza dnia chwila, przychodzę do siebie, zapalam cygaro, kładę się do łóżka i myślę, i marzę, i tęsknię, i w późną noc modlę się za Ciebie. Takie życie moje.” – pisał w liście do Potockiej.


The palace had become a prison for him. He compared spending time with his wife to the impressions felt in the torture chamber. An escape to the bosom of nature was the only relief:
“I always sit at home and write from morning until 1 or 2. I have two rooms in a second house and she lives in this gothic castle that I mentioned to you, (…). Then I go hunting, during hunting I sit in the grass or in the bushes and I take out and read these two letters from you. I read it once a day. Meanwhile, the shooter is walking in search of the partridges, if he founds something I stand up, I shoot, than I sit down again and I miss, until the sun goes down then I get in a carriage; when I arrive, I order to bring me a piece of meat and I eat. This lady is drinking tea; than I am bored for another hour,  sometimes I talk des lieux communs, mostly, I'm silent and I’m listening and I can not hear anything, then I complain of tiredness or nerves or a headache, and I say goodnight. It's the best part of the day, I come to my place, light a cigar, go to bed and think, and dream, and miss, and I pray for you late at night. That's my life” – he wrote in the letter to Delfina Potocka.



Ulubionym miejscem poety była rodowa kaplica oraz otaczający ją cmentarz, który został założony zaledwie kilkanaście lat wcześniej. Kiedy Zygmunt tu przesiadywał była to raczej otoczona drzewami polana z porozrzucanymi kilkoma nagrobkami.

„I cmentarz ten tutaj także mi pociechą – przesiaduję w nim godziny całe, między boną, Rozpędowską, Chiarinim i Girardem. (…) Przed kilkoma dniami, kiedy był August (Cieszkowski), poszedłem z nim na cmentarz. On usiadł na grobie Rozpędowskiej, ja naprzeciwko na grobie pani de la Haye, wspólnej bony nas obu, (…) I tak przeczekaliśmy pół dnia na tych grobach, aż słońce zachodząc oczerwieniło je i zaszło, a jeszcze my siedzieli ponad mogiłami tych dwóch dobrych kobiet i rozmawialiśmy tak, jak niegdyś na Karakali Termach, a równina okrążająca nas do Kampanii nieco podobna, tak pusto i głucho jak w Kampanii – i groby też. O Dialy, trzeciej Ciebie z nami nie było, znękanej także, a silnej jednak i lubiącej cmentarze i gwiazdy w mroku wschodzące nad nimi.” – pisał do Delfiny.

The poet's favorite place was the family chapel and the cemetery surrounding it, which was founded only a dozen years earlier. Than it was not a proper cemetery, rather a clearing surrounded with only few tombstones.

„And this cemetery is also a consolation for me – I sit there for hours, between my nursemaid, Rozpędowska, Chiarini and Girard. A few days ago, when August was here, we went to the cemetery. He sat on the grave of Rozpędowska, I sat down in front of him, at Ms de la Haye’s grave (…)And so we waited for half a day on these graves, until the sun turned red and went down and yet we were sitting on the graves of these two good women and we talked like we used to in the Karakala Termy, and the plain surrounding us is a bit similar to Campania, as empty and hollow as in Campania - and graves too. Oh Dialy, you were not with us, also harassed, and yet strong, fond of cemeteries and stars rising over them in the dark.” – he wrote to Delfina.



Ile w tym autentyzmu a ile romantycznej pozy? - trudno dziś rozstrzygnąć. Przypuszczam, że nawet Zygmunt nie do końca wiedział...


How much in this authenticity and how much of a romantic pose? It is difficult to say today. I suppose that even Zygmunt did not really know…


Na zakończenie zapraszam do odwiedzenia strony Muzeum Romantyzmu w Opinogórze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Pod latyńskich żagli cieniem" Cyprian Norwid w Rzymie I/ Cyprian Norwid in Rome I

"Piorunem, lecz nie bez korzyści" - o wizycie Fryderyka Chopina w Pradze/ "Like lightening, but not without benefits" - about Chopin's visit to Prague

„Najbardziej zachwyciła mnie kolekcja rękopisów” - Lord Byron w Pinakotece Ambrozjańskiej/ “What has delighted me most is a manuscript collection" - Lord Byron in Pinacoteca Ambrosiana